nprofile1qy2hwumn8ghj7un9d3shjtnddaehgu3wwp6kyqpqs7x7hmn7aq652utnjhkq5sqtth530v65wq4et8pz5v6u7n2cka9slxjmnz (nprofile…jmnz) to, co z pewnością się zmieniło, to moje poczucie uprzywilejowania. Zrozumiałam i uznałam swój przywilej, a on wymaga spożytkowania na rzecz osób, którym jest trudniej, w przeciwnym razie pójdzie na zmarnowanie.
Nie postrzegam już siebie jako ofiary, osoby wymagającej pomocy, natomiast widzę wokół siebie kobiety, którym przyda się wsparcie, choćby tylko psychiczne (bo na finansowe niestety mnie nie stać) i które potrzebują sojusznictwa, a także tego, by ktoś mówił w ich imieniu.
Szukam sposobów na to, by być wartościową cząstką społeczeństwa, ale to, że dotarłam do tego punktu (a wychodziłam z kompletnej rozpaczy i beznadziei) mogło się wydarzyć tylko dzięki terapii, pracy nad sobą i wsparciu ludzi, którzy w tamtym okresie byli ode mnie silniejsi. Kiedy piszę, że będę się starać, mam na myśli to, że teraz ja też jestem silna i gotowa, by podtrzymywać na duchu te i tych z nas, które i którzy są słabsi. Podzielić się miłością, którą otrzymałam i otrzymuję nadal.
Mam nadzieję, że nie zawiodę.